Witajcie! Dziś porozmawiamy sobie
o motywacji, ale zanim to nastąpi najpierw kilka słów o tym, jak mi minął
ostatni tydzień. Po trzecim tygodniu stosowania preparatu LARGOMASS przyznaję, że jest coraz lepiej. Masa
mięśniowa wzrosła o ok. 4 kg ,
a mięśnie stają się coraz bardziej widoczne. W końcu moja sylwetka nabiera takich
kształtów, o jakich zawsze marzyłem, ale nigdy nie byłem w stanie osiągnąć
pożądanych rezultatów. Poza tym wielkim plusem stosowania LARGOMASS jest lepsze samopoczucie. Mam o
wiele większą chęć do treningów, podczas których daję z siebie więcej niż
kiedykolwiek wcześniej. Nie mam najmniejszych wątpliwości co do tego, że tym
razem się uda. Jest moc!
Najważniejszą kwestią jest
utrzymanie motywacji na odpowiednim poziomie. To szalenie istotne, gdyż w
praktyce droga do wymarzonej sylwetki nie jest usłana różami. Musicie pamiętać
przede wszystkim o tym, że aby zrobić mięśnie, potrzebujecie nie tylko dobrych
preparatów na masę. Kluczową rolę odgrywają tu trening i dieta. Trzeba narzucić
sobie naprawdę ostry rygor, a przede wszystkim mieć świadomość tego, że chodzi
w tym wszystkim o coś więcej. O wyrobienie sobie nawyków, które zostaną z Wami
na zawsze. O zmianę stylu życia i podejścia do wielu spraw. Nie oszukujmy się –
jeśli przestaniecie trenować i olejecie dietę, nie utrzymacie rzeźby. Koniec kropka.
Jak w takim razie się motywować? To
w gruncie rzeczy indywidualna kwestia, bo na każdego działa coś innego. Mogę zatem
pochylić się nad tym zagadnieniem jedynie z własnej perspektywy. Zdecydowanie najbardziej
motywuje mnie chęć czucia się świetnie w swoim ciele. Jeśli ktoś jest
zadowolony z aktualnego stanu rzeczy, to ok, ale jeżeli nie, to uważam, że
należy podjąć działania, by to zmienić. Albo się na coś godzimy, albo nie –
krótka piłka. Zależy od nas więcej niż się nam wydaje, a przecież nikt nie poda
nam na tacy gotowych efektów. Chcę po prostu świetnie się czuć, wiedząc, że sam
sobie na to zapracowałem (no, niech będzie, z małą pomocą LARGOMASS ;)).
Żadną motywacją nie jest dla mnie
natomiast powrót do starych nawyków. Pizza na mieście, piwo z kumplami – no fajnie,
tylko że później człowiek się po tym po prostu źle czuje. Nie mam generalnie
nic przeciwko towarzyskim spotkaniom, ale szczerze powiedziawszy, wolę otaczać
się ludźmi mającymi na mnie pozytywny wpływ i wspierającymi mnie w tym, co
robię. To ważne, by toksyn pozbyć się nie tylko z organizmu, ale również i z
otoczenia – a niektórzy ludzie tak właśnie na nas działają. Sami się nad tym
zastanówcie. Czy naprawdę potrzebujecie kogoś, kto ciągnie Was w dół? Wcale nie
żałuję zakończenia niektórych znajomości – jak teraz patrzę na to z perspektywy
czasu dostrzegam to, że niewiele one wnosiły do mego życia.
Na zakończenie dodam jeszcze, że
całkiem niezłym sposobem na motywację jest podziwianie pracy innych. Kiedy widzisz
kogoś, kto wykonał kawał solidnej roboty, zaczynasz myśleć „skoro on potrafi,
to ja też”. Zdjęcia przedstawiające sylwetkę „przed” i „po” zawsze mocno
działają na moją wyobraźnię.
Życzę zatem i Wam znalezienia w
sobie dużych pokładów motywacji!